wtorek, 14 lipca 2015

Trumllusi cz.5 - walka rozpoczęta.

W Szkle są osiedleni Cienie. Cholernie się bałam starcia z nimi , ale miałam już dosyć życia w niewoli. Gdyby moi rodzice żyli , na pewno tak nie zostawiliby tego. Muszę stawić czoła przeciwnościom , inaczej nie będę mogła ratować świata.
- Uważaj na nich - nagle usłyszałam szepty. Schowałam się za szklaną rzeźbą. W strachu , szybko się rozejrzałam.- Uważaj na siebie. Masz moc o której nie wiesz- ktoś był blisko mnie. Ktoś szeptał mi do ucha. Po raz drugi się rozejrzałam. Rzeźba ?
-Nie bój się mnie - Nie miałam pewności czy nie był zaczarowany przez Dordullusa. Nie mogę mu ufać. Podniosłam się i przez chwilę analizowałam jego zamiary.
-Kim jesteś?- cicho zapytałam z surowym ,jak myślę, wyrazem twarzy. Rzeźba przedstawiała potężnego maga. Jego twarz była popękana. Ktoś chciał go zniszczyć?
-Jestem teraz posągiem , lecz we wcześniejszym czasie byłem wojownikiem. - wojownik ? Ciekawie się zapowiada , lecz naprawdę nie mogę mu ufać. Przez dłuższy czas nie wypowiedziałam ani słowa. Przez wszystkie złe sytuacje w moim dotychczasowym życiu zamknęłam się w sobie. Nie chce z nikim dzielić się moimi myślami. Chce pozostać jak najdłużej tajemnicza. Nie chce być zdemaskowana przez zło. Pamiętam jak mój ojciec zamykał się w złotej jamie aby poukładać myśli. W tym czasie modlił się do bogów o przebaczenie i zrozumienie. Teraz już wiem czemu.
-Znałeś mojego ojca Bagita Trumllusa? zapytałam szybko. Lecz ten zamilkł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz